Długość
trasy: 5,2 km
Osiągnięty
czas: 28:05
Po Biegu Opalińskich obiecałam sobie,
że będę się zapisywać tylko na biegi o dystansie 10 km – niejednokrotnie
wspominałam już, że „piatki” często bardzo ciężko mi się biega. W przypadku
Biegu dla Kobiet postanowiłam zrobić wyjątek.
Wybrałam ten bieg z dwóch powodów –
po pierwsze był to bieg wyjazdowy. Nigdy nie byłam we Wrocławiu (a szkoda, bo
okazał się cudownym miastem!), więc była to doskonała okazja do pozwiedzania.
Po drugie – zawsze byłam ciekawa organizacji i przebiegu biegu, który jest
skierowany tylko dla płci pięknej.
Trochę zawiodłam się tym, że dla
organizatorów fakt, że bieg był przeznaczony tylko dla kobiet oznaczał
przeistoczenie miejsca zawodów w wielką różową "landrynkę".
Począwszy od koszulki z pakietu startowego, a na tasiemce, na której był
zawieszony medal kończąc – wszystko było w wiadomym kolorze. Może się czepiam, ale jak dla mnie różowego było naprawdę za dużo - dla mnie wystarczało, że mam różowe buty ;)
Jeżeli myślałam, że kobiety będą
biegły wolno, to byłam w błędzie. Dziewczyny wybiegły tak, jakby to był bieg na
100 m, a nie na 5 km ;) Czułam, że tempo od początku miałam całkiem niezłe i
utrzymałam je do końca biegu. Pod koniec, nauczona doświadczeniem z Biegu
Opalińskich, już nie przyspieszałam, wiedząc, że może się to źle skończyć…
Sytuacja wręczania medalu była dla mnie
trochę dziwna, a zarazem komiczna – po przekroczeniu mety był on po prostu podawany
do ręki. Dla mnie gest zawieszania
medalu za każdym razem wzbudza ogromne emocje. Mam wrażenie,
jakbym co najmniej zajęła miejsce blisko podium i czuję się w jakiś sposób wyróżniona.
A taka metalowa pamiątka jest naprawdę symbolem wysiłku włożonego w dany bieg. Podawanie
zaś medalu do ręki skojarzyło mi się zaś z rozdawaniem ulotek na ulicy…
Po biegu sponsorzy zapewnili liczne
nagrody dla poszczególnych uczestniczek biegu – w zależności od zajęcia
odpowiednich miejsc na mecie, które były wcześniej ustalone. I tak przykładowo 1, 42 i 142 zawodniczka otrzymała telewizor. Wbrew pozorom, trudno jest "wycelować" w dane miejsce (próbowałam ;) ) Ja niestety nie załapałam się na żadną z nagród –
może następnym razem się uda.
oj, kobiety wcale nie biegają wolno, nawet w słodkich różowych trykocikach! ten bieg chyba ewidentnie zniszczył ten stereotyp:) haha, też "celowałam" w nagrodę ,ale niestety, liczenie w czasie biegu nie jest moją najmocniejszą stroną;D
OdpowiedzUsuń