run-log

run-log.com

wtorek, 21 listopada 2017

Palma de Mallorca Marathon - relacja

Czego najbardziej potrzebuje biegacz tuż przed startem w maratonie?

Wody? Pudło.

Kopa w tyłek „na szczęście”? Mit. 

Biegacz, moi drodzy, przede wszystkim potrzebuje toi-toia….

Do startu pozostały 3 minuty, a ja nadal stałam w kolejce, która zdawała się nie mieć końca i nie poruszała się nawet o centymetr. Czułam, że mój pęcherz pęknie po wcześniejszej wypitej herbacie.  Wokół mnie było kilka tysięcy biegaczy (bieg na 10 km, półmaraton i maraton), a w strefie startowej znajdowało się około 20 toi-toiów... Łatwo było przewidzieć, jaki będzie tego efekt…  W końcu zrezygnowałam i razem z A. udaliśmy się do naszej strefy startowej. Popatrzyłam jeszcze tęsknie w stronę toi-toiów, ale okazało się, że już startujemy! Przed linią startu A. wyciągnął polską flagę i nawet komentator krzyknął „Polska!”. Tylko przez chwilę biegliśmy razem, za chwilę zniknął mi już z oczu. 

czwartek, 31 sierpnia 2017

Rabdomioliza. Potencjalne zagrożenie życia



Jest stanem niebezpiecznym dla organizmu. Mało kto o niej słyszał, a szkoda – w podstawową wiedzę o rabdomiolizie powinien być uzbrojony każdy biegacz.

Rabdomiolizę rozpoznaje się w efekcie wykonania ekstremalnego wysiłku –  pojawia się więc głównie u biegaczy długodystansowych. Jest to zjawisko rozpadu tkanki mięśniowej i przedostaniem się do krwi jej zawartości – mioglobiny, elektrolitów (głównie potasu) i enzymów, które potencjalnie mogą być niebezpieczne dla organizmu. Szacuje się, że występuje o wiele częściej, niż można by sądzić.


źrodło: magazybieganie.pl


wtorek, 11 lipca 2017

VII Supermaraton Gór Stołowych - ultra po raz drugi!

Zadziwiające jest, jak wielkie pokłady masochizmu skrywa w sobie biegacz. Mniej więcej tym torem toczyły się moje myśli, gdy dojeżdżaliśmy do Pasterki. W tamtym roku (klik) na Maratonie Gór Stołowych ja biegłam ze skręconą kostką od 13 km, razem z A. przeżywaliśmy traumę i ledwo zmieściliśmy się w limicie czasu. Jednak  mimo wszystko tutaj wracamy. 

dzień przed startem...

środa, 12 kwietnia 2017

Maratona di Roma - veni, vidi, vici!

Maratona di Roma był jednym z moich biegowych marzeń. Bieganie w miejscu, w którym na każdym rogu napotyka się na kawałek historii wydawało mi się niesamowitym przeżyciem. Podczas mojego ostatniego pobytu (12 lat temu!) zakochałam się w Wiecznym Mieście i obiecałam sobie, że kiedyś do niego wrócę. Do głowy by mi wtedy nie przyszło, że wrócę do niego z zamiarem przebiegnięcia maratonu…  


piątek, 6 stycznia 2017

Biegowo w 2017 roku! Czyli plany, plany...


Co prawda Sylwester już dawno przeszedł do historii, ale noworoczne plany na przyszły rok cały czas chodzą mi po głowie. Oczywiście tych biegowych także jest pełno ; ) Zastanawiałam się, czy w tym roku ponownie wziąć udział w triathlonie. Marzył mi się  triathlon w Bydgoszczy czy Triathlon Charzykowy. Jednak taka decyzja łączyłaby się ponownie z półrocznym kołowrotkiem treningowym oraz zakupem roweru triathlonowego (bo już z moim MTB nie chciałabym się ponownie męczyć...). Postanowiłam więc skupić się w tym roku tylko na bieganiu. 

Maratona di Roma! :D

Pierwszy i chyba najważniejszy bieg w tym roku! :D Byłam w Rzymie tylko raz, ale  zostawiłam tam kawałek swojego serducha. Zakochałam się nieodwołalnie i obiecałam sobie, że kiedyś tam wrócę. Na myśl o tym, że będę tam biec maraton, mam ochotę skakać z radości! To jest jedno z moich biegowych marzeń, które już 2 kwietnia będzie miało okazję się spełnić :)