run-log

run-log.com

poniedziałek, 24 listopada 2014

Nie jestem stworzona do biegania...



Brakowało mi tchu. Miałam wrażenie, jakby tysiąc igieł wbijało mi się w płuca.  Biegłam najszybciej jak mogłam, a i tak wiedziałam, że jest źle. Minęłam metę i od razu zeszłam na bok. Opierając się o drzewo starałam odpędzić nadchodzącą falę wymiotów. Czułam jak trzęsą mi się ręce, a nogi są jak z waty. Wdech i wydech...  Mdłości powoli mijały... 

Wbrew pozorom to nie jest opis moich przeżyć podczas Runmageddonu czy Survival Race.  Wszystko to działo się kilka lat temu w liceum, podczas biegu na 800 metrów, tuż przed tym, gdy pani profesor, spoglądając zdegustowana na osiągnięty przez mnie czas, wstawiła mi do dziennika piękną dwóję. 

Nie będzie tutaj opowieści o tym, jak to od zawsze drzemała we mnie żyłka sportowca, będącego chlubą szkoły i z lubością przekraczającego swoje możliwości. Coś takiego nigdy nie miało miejsca. Byłam sportową łamagą z kilkoma nadprogramowymi kilogramami. Lekcje w-fu były dla mnie katorgą. Byłam przekonana, że takie umiejętności jak stanie na głowie, czy zrobienie fikołka na równoważni bynajmniej nie są mi potrzebne do szczęścia. W ciągu całego swojego pobytu w szkole nigdy nie udało mi się przeskoczyć przez kozła. Miałam kłopoty z koordynacją i równowagą, więc ćwiczenia gimnastyczne stanowiły dla mnie wyzwanie. Biegania szczerze nienawidziłam. Bałam się, ze któregoś dnia na mecie nie wytrzymam i z wysiłku zwymiotuję przy całej klasie. Dzień, w którym wręczałam nauczycielce zwolnienie z ćwiczeń, był dla mnie osobistym świętem.  Nie ruszałam się więcej niż wymagała tego norma ustalona na podstawie planu lekcji. 

środa, 12 listopada 2014

4. Luboński Bieg Niepodległości



Dystans: 10 km
Osiągnięty czas: 52:17

Pogoda – marzenie. Nie można chyba można sobie wyobrazić lepszych warunków do biegania o tej porze roku. I pomyśleć, że rok temu było 3st. Celsjusza i trzęsłam się z zimna. 
Ustawiliśmy się z A. razem w strefie czasowej, ale ustaliliśmy, że i tak będziemy biec osobno – A. chciał walczyć o dobry czas, a mi było to obojętne. Nawet nie mielibyśmy innej możliwości – po rozpoczęciu biegu bardzo szybko zgubiliśmy się w tłumie. Mieliśmy się zobaczyć dopiero na mecie. 


Taki doping mieliśmy na jednym z pierwszych zakrętów :D

środa, 5 listopada 2014

Badanie (2). Test Coopera + 2 dni z Polarem



O teście Coopera pisałam już kiedyś na blogu (a dokładnie -  TUTAJ). W wielkim skrócie -  jest to 12-minutowy test mający na celu sprawdzenie naszej wytrzymałości. 
Test odbywał się na bieżni lekkoatletycznej. Pierwszy raz miałam okazję biegać po tartanie – bardzo fajne uczucie ;) Tego dnia miałam już za sobą 12-kilometrowy trening, byłam ciekawa ile jestem w stanie jeszcze z siebie wykrzesać.