run-log

run-log.com

niedziela, 11 lutego 2018

Miłość w biegu

Zaczynając startować w zawodach biegowych, byłam przekonana że mój mąż szybko do mnie dołączy. Myślałam, że w końcu znudzi mu się rola kibica i wypatrywanie mnie na mecie. Jednak moja kolekcja medali powoli się powiększała, a on nadal pozostał niewzruszony na moje działania. Z racji tego, że jego aktywność fizyczna ograniczała się jedynie do pokonania dystansu między lodówką a tapczanem, próbowałam go jakoś do tego biegania przekonać. Gdy zwykłe słowa zachęty nie pomagały, sięgnęłam po cięższe działo, strasząc go miażdżycą, zawałem, ewentualnie wizją otyłego męża przy boku wysportowanej żony. Wydawać się wtedy mogło, że małżonek pozostaje głuchy na moje słowa, a argumenty trafiają w próżnię.



Jakież więc było moje zdziwienie, gdy pewnego dnia, z poważną miną i z parą starych tenisówek w ręce, oświadczył, że idzie ze mną pobiegać. Nie omieszkał także przypomnieć, że przecież kiedyś biegał, a w podstawówce zajął nawet trzecie miejsce w zawodach biegowych, choć ich nazwy ani ilości kilometrów już nie pamięta. Mówiąc krótko – jego ambicje były dość wysokie.