run-log

run-log.com

wtorek, 11 lutego 2014

Udział w zawodach - poradnik dla debiutantów, cz. 1



W kalendarzu widnieje napis LUTY,  jednakże już od dawna rozpoczęły się rejestracje na zawody, które odbędą się w drugiej połowie roku. Dla mnie hitem były zapisy w zeszłym tygodniu na Półmaraton Świętych Mikołajów, który odbędzie się w grudniu ;) 

Nie będę udawać, że jestem jakimś starym wyjadaczem, jeśli chodzi o udział w biegach, bo tak oczywiście nie jest - w zeszłym roku wzięłam udział w zaledwie 7 biegach i jestem raczej na etapie przedszkolaka jeśli chodzi o tą tematykę. Jednak, gdy zapisywałam się na biegi, nikt mi nie mówił jak to wszystko wygląda i na co zwrócić uwagę, dlatego postanowiłam napisać post właśnie dla osób, którzy mogą czuć się równie zagubieni jak ja podczas pierwszego biegu.
 
Zanim zacznę na dobre się rozpisywać, muszę wspomnieć o jednej rzeczy – nie znoszę słowa „zawody” – kojarzą mi się ze ściganiem i wydawaniem ostatniego tchu na mecie. A tak naprawdę dla biegaczy-amatorów to wcale nie jest ważny aspekt tego typu imprezy – chodzi przecież o pokonanie samego siebie i odczuwanie zwykłej frajdy w samym uczestniczeniu w takim przedsięwzięciu. Zadecydowanie wolę słowo „biegi oficjalne” i będę go tu używać za pomocą skrótu BO ;)


No to napisałam, co chciałam, mam nadzieję, że przebrnęliście przez ten długi wstęp :) Teraz do rzeczy.

Statystyki pokazują ciągłą tendencję wzrostową jeżeli chodzi o udział w BO. I bardzo dobrze, bo sama chciałabym Was do nich zachęcić, zwłaszcza płeć piękną – dziewczyny, pokażmy wszystkim, że biega nas coraz więcej, a liczba, pokazująca procentowy udział kobiet w biegach niech zadziwi wszystkich ;) 

Dlaczego warto brać udział w BO?

Pobijamy własne rekordy. Wyniki uzyskane podczas treningów, to tak naprawdę jakieś 80% tego, na co nas naprawdę stać. Podczas BO w człowieku mimowolnie odzywa się duch rywalizacji i odkrywa, że głęboko siedzi w nim jakaś cząstka Strusia Pędziwiatra. Poza tym czas jaki uzyskujemy biegając po mieście, zatrzymując się na światłach, mijając przechodniów także nie pokazuje naszych rzeczywistych możliwości. Podczas udziału w BO możemy faktycznie zobaczyć na co nas stać.

Sama atmosfera jest niepowtarzalna.  Oczekiwanie za linią startu, truchtanie w miejscu, wystrzał startera, kibicowanie na trasie, gorące oklaski, gdy jest się przed samą metą, w końcu zawieszenie medalu na szyi. To wszystko wywołuje dreszczyk emocji. W głowie toczy się bitwa myśli – w trakcie biegu nierzadko klnie się na czym świat stoi i trwają wewnętrzne monologi, w których można uchwycić zdanie "nigdy więcej", zaś po przebiegnięciu, podczas endorfinowego szału, już tworzy się plan, na który bieg pojedzie się w następnej kolejności.

Dycha Drzymały

Wręczenie medalu. Zawieszanie medalu po zakończeniu biegu to fantastyczny zwyczaj. To nagroda za to, że pokonało się samego siebie. A medale powieszone w domu na honorowym miejscu przypominają o wysiłku, jaki się włożyło w każdy bieg.

Spotkanie osób sławnych. Podczas BO można spotkać osoby, które znamy z pierwszych stron gazet. Mi udało się nawet na uchwyceniu tych chwil na zdjęciu ;)

Z Ryszardem Grobelnym, prezydentem Poznania - Dycha Drzymały



Z Robertem Korzeniowskim - Bieg Maltański


Największą blokadą przed udziałem w BO jest myśl „będę ostatni”. Jeśli trenuje się regularnie, są na to raczej nikłe szanse. A jeśli nawet taka sytuacja się zdarzy – i tak jesteś lepszy od tych wszystkich ludzi, którzy tego dnia nie byli w stanie wstać z fotela. "Dopóki walczysz - jesteś zwycięzcą".

W następnym poście napiszę jak zapisywać się na BO krok po kroku. Niby prosta rzecz, ale czasami nietrudno uniknąć śmiesznych sytuacji :) Dlatego postaram się wszystko dokładnie opisać.



 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz