Nadszedł czas, by wymienić moje różowe buty na nowszy
model. Teoretycznie buty powinno się
zmieniać co 1000 przebiegniętych kilometrów. Ja w swoich zrobiłam około 1500
km, więc chyba zasłużenie idą na emeryturę. Ich stan był już fatalny:
Zdjęcia niestety nie oddają w pełni tego, jak te buty źle już wyglądały. Oczywiście ich nie wyrzucam - chyba nie mogłabym patrzeć, jak tam bezceremonialnie lądują w koszu. Za dużo wspomnień się z nimi wiąże... Póki co dołączają do zaszczytnego grona pamiątek.
Już od jakiegoś czasu rozglądałam się za nowym nabytkiem - przeglądałam strony internetowe i czytałam różne fora. Moją uwagę zwróciły Nike Air Pegasus 30. Przekonały mnie do nich pozytywne opinie na ich temat oraz oczywiście wygląd i dlatego bardzo się nastawiłam, żeby kupić właśnie ten model. No i się udało! Gdy przymierzyłam je w sklepie, już wiedziałam, że nie będę już chciała spojrzeć na inne. Mimo, że na przeglądanych przeze mnie wcześniej zdjęciach, wyglądały dosyć topornie, w rzeczywistości okazały się zupełnie inne. W domu mąż miał ze mnie niezły ubaw, bo zachowywałam się, jakbym miała motorek w tyłku - biegałam po mieszkaniu z pudełkiem butów, przymierzałam, oglądałam, znów przymierzałam... Cieszyłam się okropnie! No i niech ktoś spróbuje zaprzeczyć stwierdzeniu, że buty są największym przyjacielem kobiety :D
A oto i one:
A oto i one:
Buty wyposażone są w dużą amortyzację, dzięki czemu są przystosowane do biegania po asfalcie (czyli w sam raz na półmaraton).
Wczoraj wyruszyłam w nich na pierwszy trening. Czułam się jakbym biegała po gumowym podłożu, a do tego na
sprężynach ;) Nie słyszałam charakterystycznego głośnego „klapnięcia”, gdy
uderzałam stopą o podłoże – teraz ten dźwięk wydawał się cichszy, a uderzenie
bardziej delikatne. Uczucie sprężynowania w okolicach palców, które w różowych
Adidasach już dawno zanikło, teraz mogłam poczuć na nowo. Jednak chyba z tego
powodu w połowie treningu zaczęły mi drętwieć palce – pamiętam, że miałam tak
na początku użytkowania Adidasów. Po kilku treningach to uczucie minęło,
więc myślę, że i w tym wypadku tak będzie.
Na koniec zdjęcie z serii „znajdź różnice”
;) :
Teraz jedynie trzeba zmienić główne zdjęcia na blogu ;)
śliczne :) a głównego zdjęcia nie zmieniaj - jest takie klimatyczne i wybiegane :))
OdpowiedzUsuńA stopę stawiasz naturalnie czy "na pięcie"? (Jeśli wcześniej o tym pisałaś, to przepraszam, ale czytam twój blog od 10 minut) I na pewno zostanę na dłużej.
OdpowiedzUsuńwitam i zapraszam :) stopę stawiam na pięcie
OdpowiedzUsuńButy piękne. Od dawna choruję na Pegasusy i chyba czas najwyższy je nabyć :-)
OdpowiedzUsuńSuper buty! :)
OdpowiedzUsuń