Można być niezadowolonym z
wykonanego treningu? Można. Szczególnie wtedy, gdy w końcu, po pokonaniu tak
ogromnej przeszkody jaką jest swoje lenistwo i zawiązaniu swoich butów biegowych,
w trakcie biegu szybko zdajemy sobie sprawę, że lepiej jednak byśmy zrobili
pozostając w domu. Dla ochrony swojego
zdrowia psychicznego. Bo, przyznać trzeba otwarcie, bieganie czasami
wkurza, zwłaszcza w okresie własnej, ludzkiej niemocy. I powiem to głośno: dzisiaj
miałam najgorszy dzień biegowy w całym moim krótkim, biegowym życiu.
Odczułam dzisiaj na własnej skórze, że stosowanie „zasady szyi”w praktyce można między bajki włożyć. Owszem, może rzeczywiście jest tak, że podporządkowanie się jej nie wpłynie na pogorszenie się naszego zdrowia (pod względem przeziębieniowym). Jednak chyba twórca tej zasady nigdy nie biegał z zapchanym nosem. Mimo, że to „tylko” katar, nieźle potrafi uprzykrzyć trening – wiem co mówię. Na dobrą sprawę powinnam dzisiaj biegać z plecakiem wypchanym chusteczkami higienicznymi i z maską tlenową w razie kryzysu (który szybko by nastąpił). Moje truchtanie nie przypominało treningu – raczej pobijanie rekordu Guinessa w wydmuchiwania nosa w trakcie czegoś, co przypominało bieg.
Jakby tego było mało, po raz
pierwszy miałam do czynienia z czymś, co się fachowo nazywa zmęczeniem
psychicznym. Chyba mi się nie zdarzyło wcześniej, żebym w połowie treningu nie
marzyła o niczym innym niż o jego zakończeniu i pójściu do domu. I gdybym tylko
miała przy sobie bilet mpk, wsiadłabym w pierwszy lepszy tramwaj i podziękowała
za taki bieg. Biletu nie miałam, a że byłam zbyt daleko od domu to i tak
musiałam się w jego kierunku przemieścić – więc biegłam dalej. Czułam, że moje
nogi nie są szczególnie zmęczone i stać byłoby je na więcej – jednak to moja
głowa miała dość. I szczerze mówiąc, ucieszyłam się bardzo, gdy w końcu dożyłam
końca treningu. To zdecydowanie nie był „mój” dzień.
Pod względem biegowym ten rok
nie zaczął się dla mnie rewelacyjnie. Mam nadzieję, że jednak pechowa passa
szybko minie. Wszak 6 kwietnia jest coraz bliżej…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz