run-log

run-log.com

czwartek, 12 grudnia 2013

Zimowe motywatory

Wiem, że się powtórzę, ale muszę powiedzieć to jeszcze raz: nie lubię zimna. Ba -nie znoszę!  I będę to mówić do momentu, kiedy na termometrze nie pokaże się magiczne 25°C, a w kalendarzu nie będzie widniał napis MAJ. Generalnie podczas jesienno-zimowego sezonu nasza wyobraźnia jest w stanie podsunąć nam ogromną ilość wymówek, by zrezygnować z treningów, no bo przecież za oknem wiatr/śnieg/deszcz/mróz. Jednak są powody, dla których mimo wszystko przezwyciężam chęć pozostania w kocowym namiocie, podnoszę swój tyłek i zakładam buty biegowe.
Forma. Chyba największy motywator. Zmienia się sposób naszego oddychania, styl biegu, zwiększa się ilość pokonywanych kilometrów… Bardzo łatwo zauważyć, że nasze ciało jest zdolne do pokonania takiego wysiłku, o który jakiś czas temu nawet byśmy się nie podejrzewali. Kiedy włącza mi się syndrom leniwca, myślę o tych wszystkich treningach, które wykonałam do tej pory, o litrach potu, które przelałam, o tym, na jakim etapie biegowym byłam jeszcze kilka miesięcy temu, a na jakim jestem teraz (Półmaraton? Jeszcze 2 lata temu popukałabym się w czoło). Nie warto tego zaprzepaścić tylko dlatego, że na dworze jest zimno. 


Sylwetka. Uwielbiam ten moment, kiedy zakładam zeszłoroczny ciuch i okazuje się, że jest za luźny.  Kilogramy idą w dół, a obwód w pasie staje się namacalnym dowodem na to, że mój wysiłek dał całkiem niezłe rezultaty. Zrobiłam eksperyment – przez cały rok prowadziłam pomiary obwodów własnego ciała oraz wagi. Wierzcie mi – matematyka nie kłamie i widać różnicę w liczbach.
źródło


Mega odporność. Od momentu kiedy zaczęłam biegać, nie dopadło mnie żadne przeziębienie, a muszę przyznać, że biegałam w różnych warunkach – w deszczu, śniegu, w mrozie, podczas silnego wiatru… Nieraz miałam przemoczone buty razem ze skarpetkami. Jednak mój organizm pod tym względem zachowuje się jak dzielny rycerz wymachujący mieczykiem i dzielnie broni mnie przed wrogiem (czytaj: grypą).



Zbliżające się zawody. Nadchodzący w kwietniu półmaraton jaśnieje dla mnie niczym światełko w tunelu. Nie mogę pozwolić sobie teraz na biegową przerwę, bo muszę być w formie. Muszę?! Chcę!




Spojrzenia innych. Często wywołują mimowolny uśmiech na twarzy osoby biegającej.  Wystarczy wyobrazić sobie nieprzyjemną wersję pogodową i do tej scenerii dodać jeszcze biegacza - zdziwione spojrzenia i pukanie się w czoło u obserwatorów gwarantowane.  Gdy podczas zeszłej zimy opowiadałam swoim znajomym, że nie przerwałam swoich biegowych treningów, skwitowane to było: O rany! /O Boże!/ O matko! I może to zabrzmi dziwnie, ale te spojrzenia i komentarze mnie tylko motywują, bo utwierdzają mnie w fakcie, że robię coś nie do końca normalnego ;), na co większość społeczeństwa z własnej woli by się nigdy nie zdecydowała.  

źródło


Lepsze samopoczucie. Nie oszukujmy się – w okresie jesienno-zimowym czasami brakuje nam energii. Tęsknimy za tak uwielbianymi przez nas promieniami słonecznymi. I bardzo często nie mam ochoty iść biegać, bo po prostu mi się nie chce. Gdy jednak przebiegnę kawałek czuję się o wiele lepiej. A po bieganiu w ogóle czuję endorfinowy szał.

źródło

  
Słodki weekend. Kocham czekoladę i nie wyobrażam sobie, jak można z niej całkowicie zrezygnować. Jednak znam swój leniwy metabolizm i wiem, że gdybym nie trenowała, bardzo szybko zmieniłabym się w swoją własna karykaturę, przypominającą ludzika z Michelin. Ale z racji tego, ze biegi są obecne w moim życiu, w weekend mogę sobie pozwolić na czekoladowe szaleństwo. Może gdybym z tego zrezygnowała, schudłabym szybciej, ale cóż… miłość do czekolady jest silniejsza ;)

źródło

Podejrzewam, ze każdy z nas ma swoje osobiste motywatory, zachęcające do treningu.  Jeżeli chcemy coś osiągnąć – schudnąć, poprawić swoją wydolność, czy po prostu trwać w swojej biegowej pasji, pomimo zimowej aury – nie możemy się poddawać. Gdy przetrwamy zimę, będziemy mieli wrażenie, że teraz możemy wszystko.

Podzielcie się swoimi własnymi motywatorami! :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz