Jedni nie
wyobrażają sobie pokonywania kilometrów bez jej towarzystwa, tłumacząc, że czas upływa wtedy szybciej, a sam trening odczuwany jest jako lżejszy. Przeciwnicy zaś argumentują, że muzyka działa na nich zbyt rozpraszająco - odwraca ich uwagę od treningu, utrudnia wsłuchiwanie się w swój organizm i nie pozwala skupić się na własnych myślach. Rzecz gustu.
Osobiście
raczej zaliczam się do tej drugiej grupy. Bieganie to taka chwila dla
mnie, w trakcie której mogę spokojnie poukładać myśli, ułożyć w głowie plan
dnia czy wpaść na jakiś pomysł. Gdy
warunki na to pozwalają, lubię biegać po leśnych ścieżkach – wtedy tym bardziej
nie wyobrażam sobie słuchać muzyki. Lubię się wtedy upajać wieloma zmysłami tym, co dała nam
Matka Natura – zmysłem słuchu także.
Są jednak
sytuacje, podczas których słucham muzyki praktycznie zawsze – na biegach
oficjalnych oraz w okresie jesienno-zimowym.
W tym pierwszym przypadku dzięki temu odcinam się trochę od nieco rywalizacyjnej atmosfery i skupiam na biegu, co daje mi trochę poczucie, jakbym była na zwykłym treningu. Co zaś się tyczy tych zimnych pór roku, to
odpowiedź znajdziemy spoglądając za okno – pogoda raczej nie zachęca do wyjścia.
Gdy zakładam słuchawki na uszy i rozbrzmiewa rytmiczna muzyka , to zapominam o
tym, że właśnie pada, jest -10 stopni, czy brnę w śniegu. Muzyka odwraca moją
uwagę od złej pogody.
Stworzyłam
dla Was listę utworów, które mi teraz często towarzyszą na trasie – kolejność
przypadkowa.
Maroon 5 – Daylight
One Direction- One Way
Or Another
John Newman – Love Me Again
Nickelback – When We Stand
Together
NONONO – Pumpin Blood
Oceana – Endless Summer
One Republic – Counting
Stars
Maroon 5 - One More Night
Maroon 5 - One More Night
Linkin Park – Faint
Franz Ferdinand – Love
Illumination
Katy Perry – Last Friday
Night
Kings of Leon – Use
Somebody
KT Tunstall – Suddenly I
See
The Black Eyed Peas –
Let’s Get It Started
Muzyka filmowa (może niektóre kawałki nie są zbyt rytmiczne,
ale są wg mnie bardzo "waleczne" i zachęcają do biegu):
Hans Zimmer – Zoosters Breakout
(Madagaskar)
Hans Zimmer – Chevaliers
de Sangreal (Kod da Vinci)
Courtyard Apocalypse
(Harry Potter i Insygnia Śmierci cz. 2)
Requiem for a dream (Requiem dla snu) - istnieje kilka wersji tego utworu. Osobiście słucham
tej: KLIK
– mistrzostwo samo w sobie.
Na rozciąganie:
Coldplay – Paradise
Christina Perri – A Thousand
Years
Hans Zimmer – Tennessee (Perl
Harbor)
Są to kawałki, przy których naprawdę się relaksuję i uspokajam po biegu.
Są to kawałki, przy których naprawdę się relaksuję i uspokajam po biegu.
Ale uwaga! Słuchając ulubionego utworu łatwo dać się ponieść i biec, nie zwracając na nic uwagi. Zatem biegając z muzyką nie straćcie czujności – nastawcie
głośność na tyle, żeby słyszeć co dzieje się dookoła. Jeśli zaś
biegacie w miejscach rzadko uczęszczanych przez spacerowiczów lub wtedy, gdy jest ciemno – moment słuchania ulubionych kawałków odłóżcie
na później w domowym zaciszu. Ostrożności nigdy za wiele.
Macie jakieś swoje ulubione kawałki, bez których nie wyruszacie na trening? Podzielcie się!
Macie jakieś swoje ulubione kawałki, bez których nie wyruszacie na trening? Podzielcie się!
Na długie wybiegania Daft Punk, Kavinsky. Na szybkie biegi Hollywood Undead iLinkin Park. Ale genialna do biegania jest też XXV symfonia Mozarta :)
OdpowiedzUsuńA ja lubię biegać do Sabaton, ale ogólnie muzyka i bieganie to jest świetne połączenie :)
OdpowiedzUsuń