run-log

run-log.com

wtorek, 28 czerwca 2016

Maraton Gór Stołowych - walka do samego końca!



- AAAAUUUAAA! – wydarłam się.
- Dobra, koniec. Rezygnujemy z biegu – stwierdził A., pochylając się nade mną.
             
Minęliśmy dopiero 13. km, a ja leżałam w poprzek ścieżki i próbowałam powstrzymać napływające do oczu łzy. A wszystko przez to, że chciałam okiełznać te cholerne zbiegi i przekonać samą siebie, że nie są one takie straszne. I bardzo szybko przekonałam się, że moje lęki były jak najbardziej uzasadnione. Zaliczyłam bardzo piękną wywrotkę i prawdopodobnie leżałam teraz ze skręconą kostką.

Pochylił się nade mną jeden z biegaczy, który sam miał zakrwawione jedno kolano i z jak największą delikatnością próbował poruszać moją stopą. Mijali nas inni uczestnicy biegu, pytając się, czy wszystko w porządku.

- Rezygnujemy? – spytał ponownie A. pomagając mi wstać. – Moglibyśmy się jeszcze cofnąć do Pasterki.
- Nie. Biegniemy dalej. – powiedziałam trzęsącym się głosem. Poddać się?? Na samym początku?? Nie doprowadzałam do siebie myśli, że wszystko ma się po prostu tak prozaicznie skończyć.

Próbowałam zrobić kilka kroków, po czym przeszłam delikatnie do biegu. Stopa zwisała mi bezwładnie, jak drzwi wyrwane z zawiasów. Próbowałam opierać ciężar ciała na palcach. Powoli ruszyliśmy do przodu.

Na 20-stym km przewróciłam się ponownie i zdarłam sobie kolano.

środa, 22 czerwca 2016

Bieg ultra za 3 dni, triathlon za miesiąc - zaczyna się gównoburza...

Bieg ultra

50 km biegu po górach.  Brzmi jak żart, albo sen. Sen, który za kilka dni ma się spełnić. To będzie bardzo długi bieg... Dłuższy niż maraton, o wiele cięższy, z  9-cio godzinnym limitem czasu i z grzejącym słońcem nad głową.

Czy czuję się gotowa? Co mnie czeka?  Ile razy będę kląć na trasie? Czy będę mięć traumę i nigdy więcej nie wrócę w ukochane góry? Czy dam radę?

Cholera jasna  - nie wiem. Ta niewiedza powoduje strach, ale jednocześnie sprawia, że bieg jest podróżą w nieznane. A podróże "dokądś" wzbudzają ciekawość i ekscytację. I z chęcią Wam o tym wszystkim opowiem. O ile to przeżyję...


  
Triathlon

Zawsze przerażało mnie pływanie. No bo jak to - przepłynąć 1500 m w godzinę?! Niemożliwe. Teraz, kiedy mój kraul stał się bardziej kraulem i kiedy w ciągu godziny przepływam 2 km, pływanie już tak nie przeraża. Za to rower! O tak, to jest koszmar, który śni mi się po nocach. Że moje mięśnie tego nie zniosą. Że się nie zmieszczę w limicie czasu. Że się poddam i polegnę na "zwykłym" rowerze. 

Zaczyna się ostateczne odliczanie. Coś, co jeszcze pół roku temu wydawało się odległym terminem, teraz jest niebezpiecznie blisko... 

Proszę o zaciśnięcie kciuków. Trzy, dwa, jeden...






wtorek, 12 kwietnia 2016

Podsumowanie marca i treningi w kwietniu

Czasu nie da się zatrzymać. Płynie jak szalony - w przeciwieństwie do mnie ;) (mistrzem szybkości na basenie to niestety nie jestem). Zmniejszająca się liczba dni, które dzielą mnie od Maratonu Gór Stołowych i triathlonu zaczyna mnie powoli przerażać. W głowie pojawiają mi się różne myśli. Te dołujące dominują wtedy, kiedy wychodzę z basenu i jestem totalnie załamana swoim kraulem. Bo muszę Was uświadomić, że moje ciało jakimś dziwnym trafem opracowało swój indywidualny styl pływacki ;) Pojawia się też zmęczenie, które jest nieuchronne przy intensywnych treningach. Pozytywne myśli zaś kiełkują w momentach, kiedy wyobrażam sobie przekraczanie linii mety, wspaniałe widoki podczas Maratonu Gór Stołowych lub po prostu przypominam sobie, że przecież to wszystko miało być robione dla zabawy. A że ta zabawa wymaga trochę poświęcenia? Cóż...  No pain no gain :)

Moje treningi w marcu wyglądały następująco:  

MARZEC
130 przebiegniętych km
11 x basen
3 x spinning
5 x tabata
4 x trening wzmacniający


Na basenie przepłynęłam nieco ponad 11 km.  Przyznaję się, że z braku czasu kiepsko wyglądał u mnie spinning. Biję się w piersi i obiecuję poprawę. W marcu również udało się zrobić  25-kilometrowy trening typowo crossowy z licznymi podbiegami (w ramach przygotowań do Maratonu Gór Stołowych). 



W kwietniu grafik będzie wyglądał trochę inaczej. Zamierzam zwiększyć trochę częstotliwość i intensywność treningów. Rozpoczęłam też treningi z Kuźnią Triathlonu, żeby podreperować mojego pseudokraula. 

Pierwszy tydzień kwietnia wyglądał tak:



Dalsze plany na kwiecień? Obowiązkowo zrobić:

EKG i echo serca, 
badanie krwi, 
kontrolną analizę składu ciała (którą robię co miesiąc). 

Zostało coraz mniej czasu, trenować trzeba dalej. Tylko spokój może mnie uratować ;)




wtorek, 16 lutego 2016

Moja tygodniowa rozpiska treningowa - przygotowania do triathlonu

Chyba nie odkryję Ameryki mówiąc, że trenując do triathlonu trzeba być dobrze zorganizowanym. A przynajmniej starać się być. Dlatego wszelkie tabelki i rozpiski stały się naszą nową weekendową tradycją. Bo trzeba jakoś ogarnąć te wszystkie treningi i próbować je wcisnąć pomiędzy pracą, moimi zjazdami na studia, które mam co weekend (tak, w KAŻDY weekend), oraz znalezieniem po prostu czasu dla siebie nawzajem.  Nie jest to łatwe, ale, jak się przekonaliśmy sami na sobie – do zrealizowania. Na szczęście często trenujemy wspólnie, wiec, jakby nie patrzeć, spędzamy czas razem. Tylko troszeczkę inaczej niż inne małżeństwa :D  

Grafik z zeszłego tygodnia:

PON.
WT.
ŚR.
CZW.
PT.
SOB.
NIE.


WOLNE


BASEN


BIEGANIE


TRENING SIŁOWY


BASEN


BIEGANIE






BIEGANIE

BASEN