run-log

run-log.com

środa, 15 października 2014

Biegacz kontra reszta świata - o antybiegaczach


Bieganie jest niebezpieczne. Od tego się umiera. To jakaś fanaberia facetów, którzy  paradują po mieście w rajtuzach. To zakorkowane miasto, bo jakiś tam maraton. Od tego serce podupada, a cycki maleją. To lans wrzucenia przebiegniętej trasy na facebooka. Powód zniszczonych kolan i kręgosłupa. Przyczyna rozpadu małżeństw, bo żona ma lepszą życiówkę. I w ogóle - kto to wymyślił?!

Bieganie wywołuje różne emocje. Pod swoim adresem niejeden biegacz może usłyszeć wielorakie komentarze, także te negatywne – bez względu na to, czy jest początkujący („Chcesz zacząć biegać?! Za dużo masz czasu?!), czy już bardziej zaawansowany („Na cholerę ci kolejny maraton?! ”).  Przeciwnicy tego sportu wysuwają różne argumenty, które niejako miałyby oświecić rozmówcę w absurdalności jego działań. Bo przecież bieganie to aktywność dla masochistów; to tylko ból, łzy i kontuzje. 


źródło
 
Jakby tak się głębiej zastanowić i spojrzeć na biegacza z boku to jest w tym trochę racji - biega nie wiadomo po co, wydaje pieniądze na pakiety startowe,  jeździ w czasami dziwne miejsca, żeby tylko pobiec okrążenie wokół miasta i dostać na mecie kawałek metalu.  Biega w zimie, podczas gdy większość osób zdecydowanie woli poleżeć pod kocem. Biega latem, przy okazji tocząc zacięta walkę z komarami i wylewając z siebie hektolitry potu. Mówi tylko o jakichś życiówkach, kadencjach i innych endomondach.  Po co to komu… Do szczęścia to przecież niepotrzebne.  Wygłupiamy się tylko z tym naszym bieganiem, mogąc w tym samym czasie robić „coś pożytecznego” lub zająć się „czymś poważnym”.  

Nie wszystko co robimy w życiu jest „po coś”. Biegając nie stanę się bogatsza, czy mądrzejsza. Sportowa dupa wołowa jestem, więc na pudle też nie stanę, żeby dorobić trochę grosza. Ba! Nawet większej rewolucji w kilogramach już nie będzie, bo za bardzo kocham czekoladę. Nie zawsze będzie pięknie i różowo – przytrafi się kontuzja, a po życiówkach zostaną tylko miłe wspomnienia. Ale przecież chodzi o coś więcej. O coś, o czym Ty dobrze wiesz, skoro czytasz tego bloga i dotrwałeś do tej linijki tekstu. I doskonale zdajesz sobie sprawę, że - mimo wszystko - warto biegać. 

Nie przestanę biegać tyko dlatego, że się to komuś nie podoba. Wybieramy taki styl życia, jaki nam najbardziej odpowiada. Jeżeli ktoś woli spędzić weekend robiąc z centrum handlowego gigantyczny spacerniak – ma do tego prawo. Każdy ma prawo do wyrażania siebie w taki, a nie inny sposób. Dla każdego znajdzie się miejsce na jego pasje. Bez krytykowania siebie nawzajem. 



6 komentarzy:

  1. Dla mnie takiego gadki nie mają sensu :) Równie dobrze można by zacząć pytać takie osoby, dlaczego jedzie do X sklepu na zakupy skoro inny sklep ma pod nosem? Dlaczego 3 raz w tym miesiącu je pomidorówkę skoro jest tyle innych przepisów? Dlaczego leży pod kocem i marnuje czas na nic nie robieniu? Każdy robi to co lubi i niech robi to dalej, a opiniami innych nie ma co się przejmować.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak bym się przejmowała, to byłabym załamana każdym negatywnym komentarzem po biegu w Poznaniu ;) A takich nie brakuje - wystarczy poczytać, co działo się po maratonie w zeszły weekend. Na szczęście nie brakowało też kibiców na trasie ;) Chciałam tylko zwrócić uwagę na pewne zjawisko, które już ode pewnego czasu mnie irytuje.

    OdpowiedzUsuń
  3. oj, takie zjawisko faktycznie ostatnio ma miejsce! chociaż absolutnie nie rozumiem czemu... rozumiem, jeśli ktoś faktycznie jest zaniedbywanym mężem/żoną/przyjacielem przez czyjeś bieganie, ale generalna agresja i fala krytyki przeciwko osobom, które mają jakąś pasję, szczerze mnie dziwi. ale nie ma co się przejmować tym wszystkim, a z drugiej strony nie czynić przytyków niebiegającym/niećwiczącym znajomym, ale też uszanować ich tryb życia i nie wymuszać zachwytów nad tym jacy jesteśmy super, że biegamy, a oni nie:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Krytyka wobec biegania pochodzi zazwyczaj od osób, które nie biegają lub ich źle rozplanowane treningi spowodowały kontuzję. Ja uważam, że bieganie może na nam pomóc w biznesie czy w życiu osobistym. Uczy nas bowiem konsekwencji, regularności i uporu w dążeniu do celu. Do tego wspaniale relaksuje, odpędza stres i pozwala się wyciszyć. Mnie osobiście długie wybiegania wyciszały porównywalnie do medytacji. I mimo, że już nie biegam tak dużo to zawsze uśmiechnę się na widok pana w ciasnych rajtuzach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie bieganie też niejedno nauczyło i niejedno dało...

      Usuń