Patrząc na kalendarz nie mogę
uwierzyć, że do startu w półmaratonie zostały tylko 2 tygodnie! Jeszcze
niedawno dopiero co się zapisywałam i od startu dzieliło mnie kilka miesięcy. Czas jednak pędzi. Z jednej strony nie mogę już
się doczekać 6 kwietnia, a z drugiej mam pewne obawy. Podejrzewam, że mają
je wszyscy debiutanci.
Treningi.
Podobnie jak poprzednio nadal biegam 3 razy w systemie 10-10-20 km.
Udało mi się znów
pobić rekord na dystansie półmaratonu, choć myślałam, że jest już to
niemożliwe, bo poprzednim razem naprawdę dałam z siebie wszystko. Okazało się jednak, że mój organizm jest w stanie wykrzesać z siebie jeszcze więcej - Endomondo pokazało mi czas 2g:09m:17s.
Jednak podczas piątkowego treningu, pomimo przepięknej pogody,
biegło mi się naprawdę fatalnie. Na 14 km czułam, że nie mam już sił i było mi strasznie gorąco. Postanowiłam się
jednak nie poddawać i 21 km przebiegłam, ale
zrobiłam to już resztkami sił. Butelka izotoniku tym razem mi nie wystarczyła i byłam już nieźle odwodniona. Dawno już się tak źle nie czułam podczas treningu - miałam ochotę położyć się na ścieżce i już nie ruszać. Pomimo fatalnego samopoczucia udało mi się ukończyć
trening z czasem 2g:11m:34s, więc myślę, że nawet jak nie będę się czuć najlepiej podczas oficjalnej "połówki", to nie będzie źle - istnieje szansa, że dobiegnę ;).
Test trasy półmaratonu także już
mam za sobą. Wzięłam pod lupę mapę półmaratonu i podczas jednego treningu
postanowiłam pobiec tą trasą. Na dłoni wypisałam sobie nazwy niektórych ulic, żeby pobiec (prawie) dokładnie tak, jak pokazywała mapa ;)
Nawodnienie. Chyba znalazłam swój ulubiony izotonik - OSHEE o smaku pomarańczowym.
Jest najsmaczniejszy spośród wszystkich tych, które piłam do tej pory. Jednak gdy już będę po półmaratonie zacznę chyba eksperymentować z izotonikami domowej roboty (do tej pory miałam z nimi złe wspomnienia).
Ostatnie dwa tygodnie
przeznaczę na zbieranie sił przed wielkim finałem. W najbliższym tygodniu nie
planuję już przebiec dystansu półmaratonu, nastawiam się raczej na długie
wybieganie o dystansie 16-17 km. I zaczynam się powoli rozglądać za przepisami na ciekawe dania z makaronem ;)
patrząc na twoje przygotowania sądzę, że nie masz najmniejszych powodów do obaw. wiesz, jak się czujesz na tym dystansie, znasz trasę - na pewno będzie super! Baw się dobrze! no i oczywiście będę trzymać kciuki 6 kwietnia!
OdpowiedzUsuńkciuki się przydadzą ;)
OdpowiedzUsuńNa pewno pójdzie dobrze, a życiówka murowana :) na zawodach adrenalina pomaga dać z siebie naprawdę zdecydowanie więcej niż na standardowym treningu. A to, że się denerwujesz to prawidłowy objaw :) w końcu robisz coś co lubisz i zależy Ci, żeby dać z siebie wszystko. Powodzenia!
OdpowiedzUsuńnie-dziękuję ;) pierwszy start na danym dystansie to zawsze życiówka ;)
OdpowiedzUsuń