Kiedy? 26 lipca 2014
roku
Długość trasy: 10 km
Osiągnięty czas:
56:47
Bieg,
w którym miałam wziąć udział już w tamtym roku, ale wtedy z różnych powodów nie
wyszło. Teraz też był zorganizowany „na wariata” – w sobotę pędziłam na
dworzec PKP prosto z pracy, by złapać pociąg do Warszawy.
W
biegu miałam wziąć udział z Marcinem, który również towarzyszył mi podczas Wings For Life. Przy okazji był również
moim przewodnikiem jeśli chodzi o dojście do strefy zawodów. Na miejscu w miarę
sprawnie udało nam się uporać z depozytem oraz odebrać biało-czerwone opaski na
ramię.
Po
rozgrzewce udaliśmy się do swoich stref czasowych. Byłam pod wrażeniem ogromnej ilości biegaczy. Wraz z osobami, które startowały na 5 km było nas 10 tysięcy!
Czekając
na rozpoczęcie biegu żałowałam, że w pobliżu nie ma żadnego telebimu. Moja
strefa czasowa była dosyć oddalona od linii startu i niewiele można było
usłyszeć, co się tam dzieje. Dopiero po biegu dowiedziałam się, że w okolicy
startu stali uczestnicy Powstania Warszawskiego. Czułam się trochę odcięta od informacji. Chwilę
po godzinie 21 rozbrzmiał Mazurek Dąbrowskiego i w miarę jak upływały jego kolejne słowa
zaobserwowałam coś niesamowitego – rozmowy stopniowo cichły, biegacze stanęli
na baczność. Kilka tysięcy osób i kompletna cisza. Wszyscy uszanowali moment śpiewania hymnu.
Trasa
biegu liczyła 2 okrążenia i okazała się
bardzo szybka – było bardzo dużo zbiegów, lecz ze względu na dużą ilość osób
bardzo często miałam problem, żeby kogokolwiek wyprzedzić. Od samego początku biegło mi się bardzo
dobrze i nawet nie dopadł mnie tzw. kryzys 5 kilometra. Biegnąc Karkowskim Przedmieściem mijało się mnóstwo ludzi, którzy dopingowali biegaczy, co było doskonałym motywatorem. Okrążenie kończyło się dosyć
długim podbiegiem, które, o dziwo, szczególnie nie dało mi w kość. Na trasie były
rozstawione 2 kurtyny wodne, które zapewne niejednego biegacza orzeźwiły w ten
upalny wieczór. Podczas biegu mieliśmy okazję zobaczyć tzw. mapping nawiązujący do
Powstania, czy też usłyszeć odgłosy walk, które rozgrywały się 70 lat temu.
Wszystko to przypominało o rocznicy, z okazji której wszyscy biegliśmy.
źródło: Aktywna Warszawa |
Przy
drugim okrążeniu podbieg już nie okazał się taki prosty,
jak przy pierwszym podejściu i poczułam go wyraźnie w nogach – na szczęście był
to ostatni odcinek przed końcem biegu. Przed metą nie zwalniałam i wbiegłam na
nią swoim tempem. Kierowałam się za tłumem w kierunku medali i posiłku dla
biegaczy. Na miejscu okazało się, że… zabrakło już napojów dla uczestników! Nie
było już ani jednej butelki... Był to duży minus tego biegu. Wieczór był naprawdę gorący i jedyne o czym się w tamtym momencie marzyło, to o ugaszeniu pragnienia.
Tymczasem, mimo że do zakończenia biegu było jakieś pół godziny, nie było już nic do
picia. Na szczęście Marcin, który skończył bieg przede mną poratował mnie izotonikiem.
Trzeba przyznać, że bieg jest niezwykły, bo też jego idea jest szczególna. Wszechobecne polskie barwy narodowe i symbol Polski Walczącej - wszystko to, jakkolwiek patetycznie to nie zabrzmi, przypominały o naszej historii i polskości. Lubię takie biegi, w których chodzi o coś więcej niż samo bieganie. Dlatego też za rok prawdopodobnie również pojawię się na linii startu.
* wszystkie zdjęcia z biegu wykonał Michał Kundera
Gratulacje kochana :)
OdpowiedzUsuńjak dla mnie Twój czas to wypas normalnie,nie źle zadylałaś :))
Dzięki ;) moja życiówka to nie jest (która wynosi 54:17), ale zawsze fajnie, jak "przy okazji" jakiś fajny czas wyjdzie :)
OdpowiedzUsuńGratuluję! To też był mój pierwszy bieg Powstania Warszawskiego i przyznam, że miał niesamowity klimat. Tobie podobał się odcinek na Krakowskim, a mi wręcz przeciwnie - czułam się jakoś tak klaustrofobicznie w tym tłumie :-o Pozdrawiam i życzę dalszych sukcesów biegowych!
OdpowiedzUsuńGratulację!
OdpowiedzUsuńJa nie przepadam za zawodami w Warszawie- za dużo ludzi.To co jednak podobało mi się na Twoich zdjęciach to wieczorowa pora. Na takie coś bym się może skusiła.
Zaskoczyłaś mnie brakiem napoju na mecie. Pierwszy raz o takim czymś słyszę.
Dzięki :) Na zawodach w Warszawie byłam pierwszy raz, więc nie wiedziałam co mnie czeka ;) A z tymi napojami to fakt, ja też się z tym wcześniej nie spotkałam ;/
Usuń