Wszystko, co dobre, szybko się
kończy… Urlop niestety też. Czas wolny lubię spędzać z mężem aktywnie –
potrafimy wybrać się na leśną ścieżkę pod Poznaniem i wędrować 20 km. Odczuwamy
wtedy prawdziwy psychiczny reset. Teraz udało nam się wybrać na krótkie
wakacje w Góry Stołowe.
Dziennie pokonywaliśmy naprawdę dużo kilometrów (kto
choć raz chodził po górach wie, jaki to wysiłek) - dawało to kilka godzin marszu w ciągu dnia. Mimo zmęczenia udało mi się
zrobić 2 krótkie treningi biegowe (6 i 7
km). Dystans niby niewielki, ale wracałam z treningów cała spocona. Podbiegi nie są moją mocną
stroną... Podczas biegania miałam takie oto widoki:
Podczas naszego pobytu akurat
rozgrywał się Maraton Gór Stołowych. Swoją trasę wędrówki zaplanowaliśmy tak,
żeby po drodze spotkać biegaczy. Maraton liczy około 50 km i zaliczany jest do
najtrudniejszych w Polsce. Patrzyłam na tych ludzi z niemałym podziwem. I pomyśleć, że ja wymiękam przy małej górce...
Po
powrocie z wakacji czekała na mnie niespodzianka, w postaci wygranej książki:
A
Wam jak mijają wakacje?
Ja dzisiaj biegałam, a właściwie marszo-biegałam, ale zawsze coś :) Dopiero zaczynam...
OdpowiedzUsuńBrawo za podjęcie wyzwania! :)
Usuń