Na trening Parkrun wybierałam
się baardzo długo. Jako, że odbywa się on zawsze w sobotę o godzinie 9.00, a ja
należę raczej do śpiochów niż rannych ptaszków, było mi ciężko tam dotrzeć.
Jakieś 2 tygodnie temu postanowiłam jednak się zmobilizować i wziąć udział w biegu.
Czym jest Parkrun?
Parkrun to bezpłatne biegi na
dystansie 5 km z pomiarem czasu. Pomysł organizowania takich treningów powstał
w Londynie, zaś 3 lata temu idea biegów przywędrowała (przybiegła?) do Polski.
W Polsce Parkrun organizowany jest w kilku miastach – Gdańsku, Gdyni,
Krakowie, Lesznie, Łodzi, Poznaniu, Szczecinku, Warszawie, we Wrocławiu oraz w
Żarach, zaś liczna zarejestrowanych biegaczy wynosi około 13. tys. Ciekawostka: najbardziej liczny poznański trening liczył 395 uczestników (!).
Co należy wiedzieć, przed udziałem w biegu?
Najpierw należy się
zarejestrować na stronie parkrun.pl. Następnie należy wydrukować Indywidualny Kod Uczestnika, który należy wziąć ze sobą na
każdy trening. Rejestracja na stronie jest darmowa i jednorazowa – dzięki niej można brać
udział w dowolnym Parkrunie w Polsce i na świecie.
Moje wrażenia
Na początku byłam trochę
zagubiona – nie wiedziałam co mam zrobić z wydrukowanym Indywidualnym Kodem Uczestnika. Jednak wolontariusz, który zajmował się organizacją biegu, wszystko
mi wytłumaczył – IKU podaje się dopiero po przekroczeniu linii mety.
Mimo niezbyt przyjemnej pogody
na treningu zjawiło się około 90 osób. Przed startem padło pytanie od
organizatorów, kto zjawił się po raz pierwszy - ja jako jedyna podniosłam rękę i
dostałam gorące brawa ;)
Nie lubię biegać w grupie.
Bieganie jest takie "moje", wtedy mogę się trochę „wyłączyć” i wsłuchać się w
siebie. Dlatego lubię biegać sama. Idea Parkrunu jest trochę inna niż innych grupowych biegów. Niby biegnie się
razem, ale tak naprawdę osobno, trochę jak na zawodach. Przypomniałam sobie,
jak ciężko jest biegać 5 km (do 5 km zawsze mam kryzys, dlatego zawsze na
treningach biegam min. 10 km). Nie mam w sobie nic ze Strusia Pędziwiatra, ale i tak byłam dumna, że udało mi się dobiec z czasem 26:54. Po treningu
stwierdziłam, że naprawdę mi się podobało i postanowiłam, że będę pojawiać się tutaj tak często, jak będę mogła. Złapałam parkrunowego bakcyla ;)
Ogromny plusem takich spotkań
jest to, że swoje rezultaty nie tylko można obserwować na stronie (gdzie
podawany jest m.in. osiągnięty czas, liczba przebytych treningów, miejsce ze
względu na kategorię wiekową), ale takie informacje przesyłane są także bezpośrednio na naszego maila - byłam tym mile zaskoczona.
W biegu może wziąć udział każdy - bez względu na poziom wytrenowania. Nie ma limitu czasowego, więc nic nie stoi na przeszkodzie, żeby trasę pokonać marszobiegiem, lub marszem. Szczerze Was zachęcam do spróbowania! :)
Na swoim pierwszym parkrunie byłam również tak zagubiona jak Ty, ale po przebiegnięciu pierwszych 5 kilometrów wiedziałam już jak będę spędzać sobotnie poranki ; )))
OdpowiedzUsuń