Mam sentyment do poznańskiego półmaratonu. Zapewne dlatego,
że rok temu to właśnie na nim miałam swój debiut na dystansie 21, 097 km. I
chyba właśnie dlatego, że był moim pierwszym półmaratonem, pamiętam go
najlepiej i najwyraźniej. Pamiętam przedpółmaratonowe sny (w których zawsze albo
gubiłam się na trasie, albo spóźniałam się na bieg) i to uczucie przewracania w brzuchu, kiedy szłam
na start. Kojarzę nawet na której ulicy jaka piosenka załączała się na mojej playliście. Grzegorz Hyży i jego "Na chwilę" już na zawsze będzie mi się kojarzyć z momentem przekraczania mety. Żadnego późniejszego półmaratonu nie
przeżywałam tak mocno jak poznańskiej połówki.
8. Poznań Półmaraton będzie moim
7. z kolei półmaratonem. Wiązałam z nim ambitne cele, przemknęło mi nawet przez
myśl, żeby biec z pacemakerem na 1:50 (tak, wiem, szaleństwo). Rzeczywistość jest jednak taka, że od
wtorku trzyma mnie przeziębienie, faszeruję się wszelkiego rodzaju ferwexami,
coldrexami i innymi cholinexami i liczę na to, że w niedzielę będę mogła
normalnie oddychać i biegać z werwą. Sytuacja strasznie mnie wkurza, bo mam raczej odporny organizm i naprawdę rzadko
choruję. No i pech chciał, że zdarzyło się to na 4 dni przed półmaratonem. Mina lekarki, której powiedziałam, że muszę być szybko postawiona na nogi, bo w niedzielę biegnę była bezcenna. Shit
happens…
No, ale co? Ja nie dam rady??? Jak nie jak tak! Prawda??? :P
No, ale co? Ja nie dam rady??? Jak nie jak tak! Prawda??? :P
Oczywiście że dasz radę! Trzymam kciuki za 1:50 (i żeby choróbsko zeszło)! ;)
OdpowiedzUsuń(jak zazdroszczę dziadom tej niebieskiej koszulki...)
Też zazdroszczę. Uwielbiam niebieski :)
UsuńDebiuty mają to do siebie, że długo się je wspomina. Sama bardzo przeżywałam swoją drugą Marzannę (bo pierwsza w zeszłym roku była właśnie debiutem) i nie mogłam się jej doczekać, jednocześnie obawiając się jej tak bardzo.
OdpowiedzUsuńTrzymam bardzo mocno kciuki i duuuużo zdrówka Ci życzę :)
Życzę powodzenia, a może przede wszystkim zdrowia! Mnie w zeszłym roku złapała grypa przed pierwszym półmaratonem. Przez dwa dni ledwo żyłem, miałem 40 stopni z łóżka wstałem w czwartek, w piątek ledwo zrobiłem 5k. Na zawodach do 15 kilometra niosło a potem to już była mordęga, ale się udało. Z drugiej strony pamiętaj zdrowie najważniejsze jak nie ten to następny bieg będzie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńŚwietna koszulka.
OdpowiedzUsuń