Pewnego razu byłam
zaproszona do mojej kuzynki na wesele. Jako że w mojej rodzinie śluby zdarzają
się bardzo rzadko, podeszłam do całej sprawy z niemałym entuzjazmem. Gdy
nadszedł wielki dzień, wystrojona w sukienkę i szpilki pognałam z
rodzinką do USC. Po kilku momentach stresu (dla pary młodej), nastąpiła ta
bardziej luźna część programu, czyli zabawa weselna, w trakcie której można
było porozmawiać z dawno niewidzianą rodziną. Właśnie rozmawiałam z panem
młodym, gdy nagle, zupełnie odchodząc od tematu, zadał mi pytanie:
- Jesteś biegaczem?
Nastąpiła chwila
konsternacji.
- Nooo, biegam czasami
– odpowiedziałam.
- Widać – po łydkach.