Nie, nie zrobię tego –
nie spojrzę na termometr. Wystarczy, że wyjrzę za okno, by stwierdzić, że
pogoda nie zachęca do treningu. Miotający gałęziami wiatr sprawia, że czuję
dreszcz na całym ciele. Dobra, zerknę, ale zrobię to szybko. Uff - „tylko” -5°C.
Ubiorę się ciepło, nic mi nie będzie. A może sobie dzisiaj odpuścić
bieganie? Jutro na pewno będzie cieplej.
Albo pójdę na bieżnię. A tak w ogóle to chyba głodna jestem…
Kobieto, weź się w
garść, nie ma co się nad sobą rozczulać, trzeba być twardym a nie „miętkim”!
Nikt nie mówił, że będzie lekko. Zakładaj te obcisłe lajkry i wychodzimy!
Dobrze, że chociaż rozgrzewka
jest w domowym zaciszu. Raz dwa, raz dwa! Noga lewa, noga prawa. Teraz tylko
założyć czapę i można wychodzić. Ostatnie spojrzenie na swoje odbicie w
lustrze.. Matko, mogę uchodzić za postrach z tą swoją bladą twarzą. Może powinnam
umalować sobie te rzęsiska przed biegiem?
A na cholerę ci jakieś
mazidła, jeżeli zaraz spocisz się jak dziki wieprz?!