run-log

run-log.com

czwartek, 25 września 2014

Kiedy nie biegam...


(wszak nie samym bieganiem człowiek żyje ;)


… jeżdżę na rowerze.
Od momentu kiedy skończyłam studia i straciłam tytuł studenta, który upoważniał mnie do zniżek na bilety MPK, kupowanie droższej sieciówki stało się bardziej uciążliwe dla mojego portfela. Przywiozłam więc od rodziców mój stary rower, pamiętający jeszcze czasy gimnazjum - od tamtej pory był to mój główny środek transportu. Często to właśnie na rowerze poruszałam się po mieście, nieraz jeździłam nim też do pracy (w jedną stronę mam 10 km). Taki rodzaj sportu jest jednak zależny od pogody, więc niestety o tej porze roku mój rower coraz częściej idzie w odstawkę. 


… chodzę z kijami
 Wbrew pozorom podczas chodzenia z kijami (i stosowaniu prawidłowej techniki) można się także nieźle zmęczyć, a na drugi dzień nieźle poczuć, że posiada się mięśnie (zwłaszcza pośladki). Jednak nie angażuje ciała tak intensywnie jak bieganie, więc jest ciekawą alternatywą treningową np. w okresie przedpółmaratonowym. 




… kajakuję
Na pierwszy spływ namówił mnie mój mąż. Było to już w momencie, kiedy umiałam pływać, bo wcześniej świadomość tego, że będzie mnie otaczać woda, skutecznie mnie odstraszała. Wtedy przepłynęliśmy 27 km - nawet nie przypuszczałam, że pływanie kajakiem aż tak bardzo mi się spodoba!  To świetny sposób na relaks i obserwowanie przyrody z nieco innej perspektywy. 



… pływam
Do 23 roku życia nie umiałam pływać – wejście do wody, sięgającej powyżej kolan kończyło się u mnie wybuchem paniki. Moje podejście do pływania musiało się zmienić, kiedy to na kolejnym roku studiów pojawiły się obowiązkowe zajęcia na basenie. W ciągu roku musiałam opanować 4 style pływackie – i udało mi się to (miałam poprawkę we wrześniu z delfina i żabki ;). Może nie pływam jakoś super poprawnie technicznie, ale przeszłam długą drogę od chwili, kiedy woda wywoływała u mnie strach, do momentu, kiedy wejście do basenu o głębokości 5 m nie stanowi dla mnie problemu. Jednak pływam dość rzadko – zimna woda w basenie wyjątkowo mnie zniechęca. 

… wędruję
Sposób na rekreacyjne spędzenie weekendu? Wzięcie do ręki mapy, wytyczenie ciekawej trasy, spakowanie plecaka z prowiantem i wyruszenie w teren – najczęściej do Wielkopolskiego Parku Narodowego. Potrafimy z mężem tak przejść 20 km. Jest to dla nas jedna z najlepszych form wypoczynku i sposób na reset psychiczny. 


… ćwiczę na siłowni
Siłownia to moje miejsce pracy. Jednak to także miejsce, w którym katuję się treningowo. To tutaj walczę o zmniejszenie tkanki tłuszczowej i o ujędrnianie ciała. Różnego rodzaju wyciskania, pompki, przysiady, czy treningi interwałowe robię właśnie tu. I strasznie to lubię. Do moich ulubionych ćwiczonych części ciała należą nogi i plecy.  


… gram w tenisa
… chociaż słowo „gra” jest tu mocno na wyrost ;) Zawsze walczę na korcie o to, by moja piłka przeszła przez siatkę więcej niż jeden raz...



… chodzę na fitness
Zajęcia typu aerobic, step, czy zumba rzadko goszczą w moim grafiku. Po pierwsze – nie męczę się na nich jakoś specjalnie i szybko się na nich nudzę, więc trochę szkoda mi czasu na tego typu aktywność. Po drugie nie przepadam za zajęciami choreograficznymi i powtarzanie kilka razy jakiegoś układu doprowadza mnie do szału. Niemniej czasami po prostu mam ochotę poćwiczyć w gronie innych ludzi lub pośmiać się z koleżanką z naszych wzajemnych „kocich ruchów” podczas trwania zajęć. Jeżeli miałabym wybierać, to zdecydowanie wolę treningi grupowe o nieco większym poziomie intensywności -  do moich ulubionych należą body pump i tabata. Marzy mi się  kiedyś w końcu dotrzeć na crossfit.


… chodzę do parku linowego
Mam lęk wysokości. Gdy w parku linowym miałam przejść przez pierwszą przeszkodę, minęło jakieś 5 minut zanim w ogóle zrobiłam pierwszy krok (w międzyczasie nawet odczepiłam linki i powiedziałam, że rezygnuję). Jednak się przemogłam i spróbowałam, choć naprawdę dużo mnie to kosztowało. Po przezwyciężeniu strachu pokonywanie przeszkód było już tylko przyjemnością (po której następnego dnia można poczuć zakwasy ;). 


 
A dla Was istnieje świat poza bieganiem?



2 komentarze:

  1. Jasne, że istnieje. Nie samym bieganiem człowiek żyje.
    Dla mnie dużo dają same spacery i wędrówki, zwłaszcza po górach. Plus trochę siłowych ćwiczeń.
    Bardzo dużo masz tych swoich aktywności :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Normalnie szalejesz !
    kurcze,dobra jestes,z tego co tu wymieniłaś ,to ja tylko wędruję i jeżdżę na rowerze :)

    OdpowiedzUsuń